Tate obudził się w przeciętnym
mieszkaniu na Manhattanie. Nie pamiętał jak się tam znalazł ani co wcześniej
robił. Wydarzenia sprzed kilku dni wydawały mu się być jedynie złym snem z
którego ktoś go nareszcie uwolnił.
Leżał
na nowoczesnym czarnym podwójnym łóżku,
a obok niego była Jessamine wpatrzona w jego twarz lub coś nad jego głową.
Pokój,
w którym się znajdowali był dość niewielkiej wielkości. Nie było w nim wiele
mebli. Do pomieszczenia wchodziło się przez podwójne, częściowo szklane drzwi.
Naprzeciw wejścia znajdowało się łóżko. Z obu jego stron postawiono czarne nakastliki,
a na nich znajdowały się Za nim ściana
była obklejona kremową fototapetą przedstawiającą splątane szare sznurki.
Resztę ścian pomalowano na jasno szary kolor. Nie było tam żadnego okna.
W rogu stała
toaletka, a na niej kilka czarnych pudełek ze złotymi akcentami. W środku
znajdowały się kredki, eyelinery w różnych kolorach, róże, podkłady, szminki i
błyszczyki w każdym kolorze, różne rodzaje i kolory tuszów oraz tysiące różnych
cieni oraz brokatów. Wszystkie kosmetyki jakie znajdowały się w posiadaniu
Jessamine musiały być najdroższymi i ekskluzywnymi wykonanymi przez znane
marki. W szufladkach poumieszczano lakiery do paznokci oraz różne dodatki do
manicure, różne szczotki, grzebienie, przybory do makijażu oraz dodatki do
włosów takie jak wsuwki, gumki, spinki, kokardki ale i prostownice, lokówki
oraz kilka mocnych lakierów i pianek. Na blacie leżały ulubione tusze, kredki,
cienie i szminki oraz perfumy ułożone stosami w nieotwartych pudełkach.
Wszystko było oprószone niebieskim brokatem, który jakiś czas temu wysypał się.
- Obudziłam cię? – spytała cicho
i pogłaskała go delikatnie po policzku.
- Nie. Nie mogłem już spać –
odparł z westchnieniem.
- Możliwe, że nie pamiętasz przeszłości
do pewnego momentu – mruknęła przenosząc wzrok na biały sufit. – Pamięć wróci
Ci wówczas gdy umrę. Obecnie nie potrzebujesz wiedzieć co zaszło w przeciągu
tego roku.
- Czyli sama wybrałaś co mam
pamiętać a czego nie? – warknął czując niepohamowaną złość.
Tego
roku? Rok wydawał mu się serią ponad trzystu dni, które nieubłaganie odchodziły
jeden po drugim. Jednak nigdy nie ważne jak piękne czy okropne były nie
potrafił ich zatrzymać. Nikt nie potrafił. To była jedna z niemocy ludzkości.
Czas płynął nieujarzmiony przez żadną istotę w tym świecie. Nikomu nie udało
się nad nim zapanować dostatecznie mocno by móc go dowolnie zmieniać. Jednak
niektórzy nauczyli się go oszukiwać, sprzedając swoją duszę w zamian za nieco
więcej czasu, za przekleństwa, za wygnanie, za nadprzyrodzone moce, za odrobinę
magii, za wieczną samotność, za nieśmiertelność...
- Nie. Sam wybrałeś. Ja nie
mogłabym ci tego zrobić... – jej cichy i delikatny, lecz wewnętrznie nasycony
stanowczością głos wyrwał go z rozmyślania.
Nagle po
mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Destiny z twarzą bez żadnych
emocji wstała i poszła zobaczyć kto dzwoni o tak wczesnej porze.
Miała
na sobie śnieżnobiałą halkę do połowy ud z dużym dekoltem. Była ona jedynie dwa
odcienie jaśniejsza od koloru skóry Jessamine. Jej jasne włosy spadały falami
na plecy. Destiny cieszyła się, że chwilę wcześniej pomyślała i zrobiła nowy
makijaż.
Gościem
okazał się listonosz, który prosił o pokwitowanie paczki dla dziewczyny.
Jessamine zobaczyła zaskoczenie na jego twarzy wówczas gdy otworzyła drzwi.
Podpisała się w wyznaczonym miejscu, zabrała pudełko i zamknęła drzwi.
Wolnym
krokiem wróciła do pokoju i usiadła na pufie wykonanej z kremowej skóry
stojącej obok białej toaletki z wielkim lustrem. Destiny odgarnęła część
rozrzuconych na blacie kosmetyków i położyła tam paczkę. Wyciągnęła sztylet i
przecięła szary karton. Następnie otworzyła go i wyciągnęła ze środka czarne
pudełko. Zmarszczyła brwi. Zdjęła z pudełka wieczko.
Wówczas dopiero ujrzała starannie zapakowany list z
woskową pieczęcią W
oraz czarny zeszyt z
napisem „Death Note”
„Tego mi tylko
brakowało” pomyślała
„Dlaczego Watari wysłał mi to
przekleństwo?!”
W
ciągu całego swojego życia dwa razy na oczy widziała taki notes. Słabo znała
się na zasadach jakimi się rządził, ale wiedziała, kilka rzeczy: notes zawsze
należy do jakiegoś boga ; aby się go pozbyć albo trzeba umrzeć, albo się go
zrzec i zapomnieć wszystko ; Boga Śmierci można zobaczyć i usłyszeć tylko jeśli
dotknie się notatnika lub kartki z notatnika.
Notatniki
takie jak ten należą do Shinigami, zwanych bogami śmierci. Są to duchy
nienależące ani pod władzę aniołów ani pod władzę demonów. Żyją w swoim bezimiennym
wymiarze, który potocznie nazywa się Królestwem Shinigami. Mają swojego króla i
radców. Świat Shinigami jest bardzo nudnym miejscem. Zajmują się hazardem oraz dzięki notatnikom
zabijają ludzi. Aby móc zabić daną osobę potrzeba imienia, nazwiska oraz
wyglądu. Przez to osoba o takim samym nazwisku i imieniu nie zginie. Można
ustalić przyczynę śmierci i jej czas oddalony maksymalnie o dwadzieścia trzy
dni od napisania. W razie pominięcia przyczyny i czasu dana osoba umrze w ciągu
trzydziestu sekund na zawał serca. Pozostały czas jaki pozostał człowiekowi
zostaje przekazany dla boga śmierci, dlatego są prawie nieśmiertelni. Żyje ich
piętnastu, lecz Shinigami czasem umierają. Co prawda zdarzyło się to zaledwie
dwa razy i do tego z udziałem tej samej osoby, człowieka. Miała na imię Misa
Amane i była jedynym człowiekiem, któremu udało się związać z Bogiem Śmierci na
tyle mocno, że był on gotów oddać za nią życie. Każdy notes ma napisane zasady
w języku angielskim przez dziwne poczucie humoru Shinigami. Jednak jedynie
pierwsze sześć notatników na ziemi ma moc i może zabijać. Jeśli jest ich więcej
są to zwyczajne notesy dopóki jeden z wcześniejszych nie wróci do swojego
świata lub nie zostanie zniszczony.
Shinigami
mają bezpośredni dostęp do świata ludzi. Czasem zdarza się, że upuszczą w nim
swój notes. Częściej celowo wyrzucają swoje notatniki by mieć „zabawę”. Gdy
jakiś człowiek go podniesie staje się jego właścicielem. Wówczas Bóg Śmierci
musi pozostać w świecie ludzi dopóki nie będą w stanie znowu odzyskać
notatnika. Właściciele notesów mogą z nich korzystać, jednak używanie ich nie
przedłuża ich życia.
W
historii znana jest również wymiana zawarta między posiadaczem notatnika oraz
Bogiem Śmierci. Polega ona na otrzymaniu Oczu Shinigami, które pozwalają na
zobaczenie imienia i nazwiska każdej osoby oraz długości jej życia. Ceną za
takie oczy jest połowa pozostałego życia. Osoba posiadająca Oczy nie może
zobaczyć ile czasu jej pozostało, ani osobie która posiada inny notatnik.
Destiny
dotknęła notatnik i popatrzyła w lustro. Za nią niemal natychmiast pojawiła się
postać. Był to Shinigami. Wysoki, chudy, ubrany w czarną, za dużą marynarkę,
pod spodem miał koszulę. Nad oczami miał ciemno szare gogle, włosy ciemno
brązowego koloru, zaczesane do góry, przewiązane czerwoną chustką. Jego twarz
była czaszką, zaś w oczodołach świeciły się czerwone ogniki. Miał szczupłe
nogi, w butach z cholewami i frędzlami. Wokół pasa miał zawiązaną krwawą
wstęgę. Posiadał torbę, podobną do pocztowej, służącej zapewne do przenoszenia
listów i dokumentów. Nosił ze sobą również duży, kościany przedmiot, który
używany jest jak młot.
Bóg Śmierci przeszedł kilka
kroków w bok uważnie obserwując Jessamine. Kulał, jakby był ranny w nogę.
- Jestem Kyōi – powiedział
zachrypniętym basowym tonem. – Ty jednak nie masz imienia i długości życia.
Jesteś ciekawym stworzeniem.
- Tate, skarbie, zrobić ci
śniadanie? – spytała odwracając się do chłopaka.
- Nie dzięki. Wypiję dziś tylko
kawę – odpowiedział głosem stłumionym przez poduszkę.
- Przyniosę ci – powiedziała i
poszła w stronę kuchni.
Kuchnia była
maleńkim pomieszczeniem, które posiadało czarną lodówkę, kilka szafek, kuchenkę
z piecem, mikrofalówkę, ekspres i zmywarkę oraz mały okrągły stolik i dwa
krzesła. Destiny wyciągnęła z szafki biały kubek i włączyła ekspres.
- Możesz mówić mi Destiny. Jedyne
co musisz wiedzieć o mnie tylko to, że śmierć mnie nie obejmuje i nie jestem
mieszkanką tego wymiaru.
- Nie wyglądasz na przestraszoną
moją obecnością – odparł Kyōi.
- Nie jesteś pierwszym Shinigami
jakiego widzę – rzekła podnosząc kubek – Wasz gatunek nie jest aż tak straszny
za jaki się uważa. Znam gorszych od was.
- Jeśli dobrze mniemam znasz
zasady notatnika.
- Znam – mruknęła cicho odchodząc
ku sypialni. Następnie podała Tate’owi kubek, podeszła do toaletki i zabrała z
niej białą kopertę.
Otworzyła ją i zaczęła czytać
list. Data widniejąca na kartce była z przed kilkunastu lat, ale na kopercie
data przed kilku dni. Nie zaskoczyło to Jessamine. Watari zmarł w 2002 roku,
czyli dwanaście lat wcześniej.
D
Możliwe, że powinienem
mówić do Ciebie Destiny. Jednak pozostanę przy twojej dawnej nazwie.
Jeśli to czytasz
oznacza, że wszyscy z Wammy’s House*nie
żyją z wyjątkiem ciebie.
Chciałbym, abyś
kontynuowała to co ja zacząłem, lepiej niż ja. Mimo, że nigdy nie okazywałem
tego tobie to ty byłaś najzdolniejsza ze wszystkich. Wierzę, że uda ci się
zmienić ten świat.
W
Pod jego podpisem widniały jeszcze dwa słowa. „Spal
to”. Destiny jeszcze raz popatrzyła na
schludne pismo starego człowieka, którego pamiętała z przed lat. Od zawsze w
jej pamięci takie niby zwykłe W kojarzyło się tylko z białowłosym,
uśmiechniętym mężczyzną, który zawsze był wśród dzieci, które kochał.
Destiny
zamiast myśleć jak godnie zastąpić Watariego i stworzyć wizję jego świata
postanowiła postawić krok w inną stronę. Zakazaną, nadnaturalną, przeczącą
wszystkiemu co mieściło się w umyśle przeciętnego jak i nadprzeciętnego człowieka
stronę.
Postanowiła ożywić zmarłych.