niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 17 : Ukryci bogowie

Tate obudził się w przeciętnym mieszkaniu na Manhattanie. Nie pamiętał jak się tam znalazł ani co wcześniej robił. Wydarzenia sprzed kilku dni wydawały mu się być jedynie złym snem z którego ktoś go nareszcie uwolnił.
                Leżał na nowoczesnym czarnym  podwójnym łóżku, a obok niego była Jessamine wpatrzona w jego twarz lub coś nad jego głową.
                Pokój, w którym się znajdowali był dość niewielkiej wielkości. Nie było w nim wiele mebli. Do pomieszczenia wchodziło się przez podwójne, częściowo szklane drzwi. Naprzeciw wejścia znajdowało się łóżko. Z obu jego stron postawiono czarne nakastliki, a na nich znajdowały się  Za nim ściana była obklejona kremową fototapetą przedstawiającą splątane szare sznurki. Resztę ścian pomalowano na jasno szary kolor. Nie było tam żadnego okna.
W rogu stała toaletka, a na niej kilka czarnych pudełek ze złotymi akcentami. W środku znajdowały się kredki, eyelinery w różnych kolorach, róże, podkłady, szminki i błyszczyki w każdym kolorze, różne rodzaje i kolory tuszów oraz tysiące różnych cieni oraz brokatów. Wszystkie kosmetyki jakie znajdowały się w posiadaniu Jessamine musiały być najdroższymi i ekskluzywnymi wykonanymi przez znane marki. W szufladkach poumieszczano lakiery do paznokci oraz różne dodatki do manicure, różne szczotki, grzebienie, przybory do makijażu oraz dodatki do włosów takie jak wsuwki, gumki, spinki, kokardki ale i prostownice, lokówki oraz kilka mocnych lakierów i pianek. Na blacie leżały ulubione tusze, kredki, cienie i szminki oraz perfumy ułożone stosami w nieotwartych pudełkach. Wszystko było oprószone niebieskim brokatem, który jakiś czas temu wysypał się.
- Obudziłam cię? – spytała cicho i pogłaskała go delikatnie po policzku.
- Nie. Nie mogłem już spać – odparł z westchnieniem.
- Możliwe, że nie pamiętasz przeszłości do pewnego momentu – mruknęła przenosząc wzrok na biały sufit. – Pamięć wróci Ci wówczas gdy umrę. Obecnie nie potrzebujesz wiedzieć co zaszło w przeciągu tego roku.
- Czyli sama wybrałaś co mam pamiętać a czego nie? – warknął czując niepohamowaną złość.
                Tego roku? Rok wydawał mu się serią ponad trzystu dni, które nieubłaganie odchodziły jeden po drugim. Jednak nigdy nie ważne jak piękne czy okropne były nie potrafił ich zatrzymać. Nikt nie potrafił. To była jedna z niemocy ludzkości. Czas płynął nieujarzmiony przez żadną istotę w tym świecie. Nikomu nie udało się nad nim zapanować dostatecznie mocno by móc go dowolnie zmieniać. Jednak niektórzy nauczyli się go oszukiwać, sprzedając swoją duszę w zamian za nieco więcej czasu, za przekleństwa, za wygnanie, za nadprzyrodzone moce, za odrobinę magii, za wieczną samotność, za nieśmiertelność...
- Nie. Sam wybrałeś. Ja nie mogłabym ci tego zrobić... – jej cichy i delikatny, lecz wewnętrznie nasycony stanowczością głos wyrwał go z rozmyślania.
Nagle po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Destiny z twarzą bez żadnych emocji wstała i poszła zobaczyć kto dzwoni o tak wczesnej porze.
                Miała na sobie śnieżnobiałą halkę do połowy ud z dużym dekoltem. Była ona jedynie dwa odcienie jaśniejsza od koloru skóry Jessamine. Jej jasne włosy spadały falami na plecy. Destiny cieszyła się, że chwilę wcześniej pomyślała i zrobiła nowy makijaż.
                Gościem okazał się listonosz, który prosił o pokwitowanie paczki dla dziewczyny. Jessamine zobaczyła zaskoczenie na jego twarzy wówczas gdy otworzyła drzwi. Podpisała się w wyznaczonym miejscu, zabrała pudełko i zamknęła drzwi.
                Wolnym krokiem wróciła do pokoju i usiadła na pufie wykonanej z kremowej skóry stojącej obok białej toaletki z wielkim lustrem. Destiny odgarnęła część rozrzuconych na blacie kosmetyków i położyła tam paczkę. Wyciągnęła sztylet i przecięła szary karton. Następnie otworzyła go i wyciągnęła ze środka czarne pudełko. Zmarszczyła brwi. Zdjęła z pudełka wieczko.
                Wówczas dopiero ujrzała starannie zapakowany list z woskową pieczęcią  W oraz czarny zeszyt z napisem „Death Note”
„Tego mi tylko brakowało” pomyślała „Dlaczego Watari wysłał mi to przekleństwo?!”
                W ciągu całego swojego życia dwa razy na oczy widziała taki notes. Słabo znała się na zasadach jakimi się rządził, ale wiedziała, kilka rzeczy: notes zawsze należy do jakiegoś boga ; aby się go pozbyć albo trzeba umrzeć, albo się go zrzec i zapomnieć wszystko ; Boga Śmierci można zobaczyć i usłyszeć tylko jeśli dotknie się notatnika lub kartki z notatnika.
                Notatniki takie jak ten należą do Shinigami, zwanych bogami śmierci. Są to duchy nienależące ani pod władzę aniołów ani pod władzę demonów. Żyją w swoim bezimiennym wymiarze, który potocznie nazywa się Królestwem Shinigami. Mają swojego króla i radców. Świat Shinigami jest bardzo nudnym miejscem.  Zajmują się hazardem oraz dzięki notatnikom zabijają ludzi. Aby móc zabić daną osobę potrzeba imienia, nazwiska oraz wyglądu. Przez to osoba o takim samym nazwisku i imieniu nie zginie. Można ustalić przyczynę śmierci i jej czas oddalony maksymalnie o dwadzieścia trzy dni od napisania. W razie pominięcia przyczyny i czasu dana osoba umrze w ciągu trzydziestu sekund na zawał serca. Pozostały czas jaki pozostał człowiekowi zostaje przekazany dla boga śmierci, dlatego są prawie nieśmiertelni. Żyje ich piętnastu, lecz Shinigami czasem umierają. Co prawda zdarzyło się to zaledwie dwa razy i do tego z udziałem tej samej osoby, człowieka. Miała na imię Misa Amane i była jedynym człowiekiem, któremu udało się związać z Bogiem Śmierci na tyle mocno, że był on gotów oddać za nią życie. Każdy notes ma napisane zasady w języku angielskim przez dziwne poczucie humoru Shinigami. Jednak jedynie pierwsze sześć notatników na ziemi ma moc i może zabijać. Jeśli jest ich więcej są to zwyczajne notesy dopóki jeden z wcześniejszych nie wróci do swojego świata lub nie zostanie zniszczony.
                Shinigami mają bezpośredni dostęp do świata ludzi. Czasem zdarza się, że upuszczą w nim swój notes. Częściej celowo wyrzucają swoje notatniki by mieć „zabawę”. Gdy jakiś człowiek go podniesie staje się jego właścicielem. Wówczas Bóg Śmierci musi pozostać w świecie ludzi dopóki nie będą w stanie znowu odzyskać notatnika. Właściciele notesów mogą z nich korzystać, jednak używanie ich nie przedłuża ich życia.
                W historii znana jest również wymiana zawarta między posiadaczem notatnika oraz Bogiem Śmierci. Polega ona na otrzymaniu Oczu Shinigami, które pozwalają na zobaczenie imienia i nazwiska każdej osoby oraz długości jej życia. Ceną za takie oczy jest połowa pozostałego życia. Osoba posiadająca Oczy nie może zobaczyć ile czasu jej pozostało, ani osobie która posiada inny notatnik.
                Destiny dotknęła notatnik i popatrzyła w lustro. Za nią niemal natychmiast pojawiła się postać. Był to Shinigami. Wysoki, chudy, ubrany w czarną, za dużą marynarkę, pod spodem miał koszulę. Nad oczami miał ciemno szare gogle, włosy ciemno brązowego koloru, zaczesane do góry, przewiązane czerwoną chustką. Jego twarz była czaszką, zaś w oczodołach świeciły się czerwone ogniki. Miał szczupłe nogi, w butach z cholewami i frędzlami. Wokół pasa miał zawiązaną krwawą wstęgę. Posiadał torbę, podobną do pocztowej, służącej zapewne do przenoszenia listów i dokumentów. Nosił ze sobą również duży, kościany przedmiot, który używany jest jak młot.
Bóg Śmierci przeszedł kilka kroków w bok uważnie obserwując Jessamine. Kulał, jakby był ranny w nogę.
- Jestem Kyōi – powiedział zachrypniętym basowym tonem. – Ty jednak nie masz imienia i długości życia. Jesteś ciekawym stworzeniem.
- Tate, skarbie, zrobić ci śniadanie? – spytała odwracając się do chłopaka.
- Nie dzięki. Wypiję dziś tylko kawę – odpowiedział głosem stłumionym przez poduszkę.
- Przyniosę ci – powiedziała i poszła w stronę kuchni.
Kuchnia była maleńkim pomieszczeniem, które posiadało czarną lodówkę, kilka szafek, kuchenkę z piecem, mikrofalówkę, ekspres i zmywarkę oraz mały okrągły stolik i dwa krzesła. Destiny wyciągnęła z szafki biały kubek i włączyła ekspres.
- Możesz mówić mi Destiny. Jedyne co musisz wiedzieć o mnie tylko to, że śmierć mnie nie obejmuje i nie jestem mieszkanką tego wymiaru.
- Nie wyglądasz na przestraszoną moją obecnością – odparł Kyōi.
- Nie jesteś pierwszym Shinigami jakiego widzę – rzekła podnosząc kubek – Wasz gatunek nie jest aż tak straszny za jaki się uważa. Znam gorszych od was.
- Jeśli dobrze mniemam znasz zasady notatnika.
- Znam – mruknęła cicho odchodząc ku sypialni. Następnie podała Tate’owi kubek, podeszła do toaletki i zabrała z niej białą kopertę.
Otworzyła ją i zaczęła czytać list. Data widniejąca na kartce była z przed kilkunastu lat, ale na kopercie data przed kilku dni. Nie zaskoczyło to Jessamine. Watari zmarł w 2002 roku, czyli dwanaście lat wcześniej.
D
Możliwe, że powinienem mówić do Ciebie Destiny. Jednak pozostanę przy twojej dawnej nazwie.
Jeśli to czytasz oznacza, że wszyscy z Wammy’s House*nie żyją z wyjątkiem ciebie.
Chciałbym, abyś kontynuowała to co ja zacząłem, lepiej niż ja. Mimo, że nigdy nie okazywałem tego tobie to ty byłaś najzdolniejsza ze wszystkich. Wierzę, że uda ci się zmienić ten świat.
W

Pod  jego podpisem widniały jeszcze dwa słowa. „Spal to”.  Destiny jeszcze raz popatrzyła na schludne pismo starego człowieka, którego pamiętała z przed lat. Od zawsze w jej pamięci takie niby zwykłe W kojarzyło się tylko z białowłosym, uśmiechniętym mężczyzną, który zawsze był wśród dzieci, które kochał.
                Destiny zamiast myśleć jak godnie zastąpić Watariego i stworzyć wizję jego świata postanowiła postawić krok w inną stronę. Zakazaną, nadnaturalną, przeczącą wszystkiemu co mieściło się w umyśle przeciętnego jak i nadprzeciętnego człowieka stronę.
Postanowiła ożywić zmarłych.



* Wammy’s House – dom założony przez Watariego zbierający geniuszy z całego świata.